Wczorajszy i dzisiejszy dzień skłania do refleksji nad przemijaniem. Wspominamy najbliższych, którzy byli z nami ,a już odeszli na tamtą stronę tęczy. Zastanawiamy się nad sensem życia i śmierci. Czy nasze narodziny są początkiem ,a śmierć końcem naszego bytu? Większość z ludzi wierzy, że „coś tam ” jeszcze jest. Są też sceptycy, którzy uważają ,że wraz ze śmiercią ciała fizycznego kończy się wszystko. Z badań wynika ,że nie stanowią większości. Każdy człowiek zastanawiał się zapewne nad tym, jak to jest po śmierci i choć chcielibyśmy, aby „coś” było, bardzo boimy się śmierci i często staramy się o niej zapomnieć, nie myśleć , nie mówić. Co ciekawe wielu wierzących i praktykujących katolików , boi się śmierci i tak naprawdę bardzo wątpi w życie pozagrobowe, choć Chrystus swoim zmartwychwstaniem ,dał dowód na życie wieczne. W innych religiach ,szczególnie w hinduizmie i buddyzmie ,który z niego wyrósł, istnieje wiara w reinkarnację. Wielokrotne powroty duszy na ziemię w różnych wcieleniach są uznawane , lub uważane za prawdopodobne , przez wielu ludzi rozwijających się duchowo, po za religiami.
Napisano na ten temat mnóstwo książek. Wielu ludzi podzieliło się swoimi doświadczeniami . Byli to ludzie ,którzy przeszli przez śmierć kliniczną, ludzie, którzy otrzymywali różną drogą przekazy od bliskich zmarłych.
W mojej podręcznej bibliotece znajduje pozycji na ten temat .Wymienię kilka z nich :
„Nie wszystek umrę” Ian Currie”
„Kto umiera” Stefen Levine
„Życie po drugiej stronie” Sylvia Browne
„Wędrówka dusz” Michael Newton”
„Umarli są z nami” Francois Brune
„Rozmowy ze śmiercią” Jan Van Helsing
Po tym przydługim wstępie powiem o własnych doświadczeniach duchowych.
Moje zainteresowanie tą tematyką zaczęło się bardzo dawno, 30 lat temu ,gdy zmarła moja Mama.
Nie mogłam się pogodzić z jej odejściem. Pomyślałam wtedy” To niemożliwe, aby moja Mama umarła. Wiem ,że wszyscy umierają ,ale moja mama, osoba ,która dała mi życie nie żyje? ” …..Nie miałam wyboru ,musiałam uwierzyć w życie po tamtej stronie i uwierzyłam całym sercem i duszą. Potem były książki, bardzo ,bardzo wiele książek na ten temat. Tego rodzaju literatura stała się dla mnie bardzo ważna. Szukałam w niej odpowiedzi na moje pytania ,których było mnóstwo. Sama wiara katolicka w której byłam wychowywana nie dała mi wystarczających odpowiedzi.
Przez tą literaturę rozwinęłam się duchowo. Potem przyszedł czas na medytacje, różne kursy i warsztaty,uzdrawianie, podróże ,szczególnie podróż do Indii. Powoli zaczynałam mieć własne doświadczenia duchowe. Zaczęłam otrzymywać przekazy, czasem przebłyski jasnowidzenia, choć najczęściej jasno słyszenia , pojawiały się wizje najczęściej podczas medytacji ,czy uzdrawiania duchowego, oraz znaczące sny.
Czułam obecność duchowych istot, moich opiekunów ,aniołów i osób zmarłych szczególnie Mamy i Taty. Te przeżycia były tak piękne, ale też tak osobiste , że trudno mi się nimi dzielić. Czasem osobom bliskim, które czują podobnie mówię o swoich doświadczeniach. Wiele z nich opisałam, tak dla siebie. Czasem myślę o tym, aby to wszystko spisać, byłaby już z tego książka, ale jeszcze do tego nie dojrzałam.
Jakiś czas po przerobieniu kursu Brusa Moena – przeprowadzałam wielu zmarłych na tamtą stronę. Początkowo niewiele osób mnie o to prosiło ,potem więcej , aż pewnego dnia miałam wizję. Otwarły się groby i tłumy ludzi szły do mnie po przeprowadzenie, po pociechę. To było bardzo trudne doświadczenie. Przerosło mnie i moją wrażliwość. Poprosiłam Boga ,aby nieco ograniczył mi ten dar jasnowidzenia i jasno słyszenia, że nie dam rady w takim zakresie. Teraz przeprowadzam zmarłych sporadycznie, gdy umrze ktoś znajomy ,gdy dotrze do mnie o tym wiadomość, to nawiązuję kontakt z tą osobą i pomagam jej w przejściu ,gdy tego potrzebuje. Także podczas ustawień wg. Hellingera ,którymi się zajmuję ,gdy zachodzi taka konieczność, pomagam pożegnać się i odejść na dobre potrzebującym duszom .
Myślę ,że zdobędę się na odwagę i napiszę co jakiś czas o moich doświadczeniach duchowych.
Z pozdrowieniami
Basia