
Ustawiam od 10 lat. Zaczęłam to robić już w Szkole Ustawień Systemowych wg,Berta Hellingera w Krakowie. Miałam wspaniałego nauczyciela Heiko Hinrichs, ucznia Hellingera. Podziwiałam go, gdy z nami pracował. Zawsze opanowany, uprzejmy, delikatny, nauczył mnie szacunku do klienta, wszystkich uczestników i do samego procesu ustawień. Początkowo szokowały mnie niektóre ustawienia. Dziś szokują one uczestników warsztatów. Szokowały i szokują, bo dotyczą spraw bardzo trudnych, najtrudniejszych, często z pogranicza życia i śmierci. Mój mistrz Heiko zawsze spokojny, wspaniale prowadził ustawienia i doskonale nam tą umiejętność i wiedzę przekazywał. Jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Skończyłam Szkołę z przeświadczeniem, że jest to ta terapia, którą pragnę się zajmować i kierunek w moim życiu za którym będę podążać.
Początkowo prowadziłam ustawienia klasycznie, tak jak mnie nauczył Heiko. Wszyscy uczestnicy wiedzieli, jaki problem jest ustawiany i kto kogo reprezentuje. Z czasem Bert Hellinger, podążając za prowadzeniem przez Siłę Wyższą, zaczął modyfikować ustawienia. Ustawienia to bardzo duchowa, a co za tym idzie, intuicyjna terapia. Okazało się, że nie potrzeba wielu słów i ustawienia odbywały się w coraz większej ciszy. Ustawienia zaczęły przybierać nazwy : ,, Poruszenia duszy”, „Ciche ustawienia”.
Ja moich nie nazywam, choć zapewne są podczas nich poruszenia duszy i są oszczędne w słowach. Są tajemnicze, bo uczestnicy nie znają problemu, który jest ustawiany, ani nie wiedzą werbalnie kogo reprezentują. Problem klient przestawia mi na osobności w innym pomieszczeniu, a wybierając reprezentantów dotyka ich ramion przekazując energię, oraz mentalnie (intensywnie myśląc) przekazuje kogo reprezentują.
Na początku podchodzi do osoby, którą intuicyjnie wybiera na reprezentanta i pyta :
,,Czy zechcesz mi pomóc”
Jedna z moich klientek we Wrocławiu, urocza Lenka, spontanicznie wprowadziła dodatkowy, piękny gest zapraszający do ustawienia. Lenka głęboko patrzy w oczy danej osoby, wyciąga do niej ręce, a ona oddaje jej delikatny uścisk dłoni Oczywiście nie jest to gest obowiązkowy i nie trzeba go stosować, ale.. jest tak wymowny i piękny….Dziękuję Ci Lenko!
Klient ustawia wybrane osoby w polu morfogenetycznym, zwanym też „polem wiedzącym”, czyli po prostu wewnątrz kręgu,w którym siedzą uczestnicy warsztatów.
Reprezentanci, zwani też aktywnymi obserwatorami, stoją w ciszy z zamkniętymi oczami, czekając na odczucia fizyczne, emocje ,czy myśli, na poruszenia duszy. Napływają do nich odczucia osób, które reprezentują, a których tu nie ma fizycznie, których zupełnie nie znają, nawet nie wiedzą, kto by to miał być.
Pomyślicie : ,, Jak to możliwe?”
Powiecie ,,To nie możliwe ”
A jednak, tak to jest .To działa.
To pierwszy fenomen w tej metodzie.
Opowiem z czasem o innych .
Barbara – wiecznie poszukująca terapeutka.