Po trudnym okresie, pełnym emocji wracam do siebie!
Udało mi uwolnić od tych emocji w umyśle i sercu .Najdłużej jednak zatrzymują się one w ciele, powodując, bóle,osłabienie, brak energii. Dziś zaczęłam pracę z ciałem. Dotąd nie miałam na to za wiele energii. Ćwiczyłam co prawda co trzy dni jogę. Czasem tylko kulałam się po dywanie i to też dawało wspaniałe rozluźnienie. Robię to powoli przy pięknej muzyce relaksacyjnej .Polecam bardzo, gdy nie ma sił na nic innego.
Dziś poszłam z kijkami na długi, samotny spacer dookoła Rusałki. Było szaro, wiało, chwilami padał mały deszczyk, a mi było cudownie. Tyle, tlenu, tyle prany, falująca czysta woda, śpiewające ptaszki, wilgotne drzewa pachnące świeżością, nasiąknięte wodą zielone trawy i mchy. Ludzi maleńko!
Słoneczko wcale nie wyszło, nawet tak jak na zdjęciu z innego spaceru.
Idealne środowisko do relaksu .
Wróciłam nieco zmęczona, ale odnowiona. Potem spałam mocno . Obudziłam się odrodzona. Na sekundę pojawiła się jakaś niechciana myśl. Oj ten umysł! Prędko się z nią uporałam, powierzając wszystko Bogu.
Może komuś pomoże ten mój opis sposobu dochodzenia na siebie. Każdy ma zapewne sposób na siebie.
Pozdrawiam
Basia
Kochana, dziękuję za ten wpis!
Beata
świetny artykuł,bardzo dużo istotnych informacji